dimanche 16 janvier 2011

white chardonnay

Weekendowe lenistwo dobiega końca, nie było znowu aż tak bardzo pasywnie, zaliczyliśmy wyprawę na bardzo ładny cmentarz na Evere, niestety bez aparatu, a aranżacje nagrobkowe są tam bardzo ciekawe, postaram się o wiosenną sesję i wątek na fotoforum na gazecie w odpowiednim dziale. Sympatyczna wizyta znajomych dała powód do serwowania latte by nespresso oraz do degustacji white J.P. Chenet medium sweet (2009 FR) i white Chardonnay Domaine Boyar (2009 BG). Bałkańskie wygrało :-)
Przed świętami plac St. Catherine i okolice Grand Place stały sie brukselską mekką, w przenośni i dosłownie. Na przeciw kościoła robzito wielki namiot, w którym odbywała sie nieustająca promocja gorących piasków Maroka. Mnie urzekły kanapki z mięsem o jakiejś zapewne egzotycznej nazwie, która niestety wyleciała mi z głowy,  w tygodniu chodziły po 2,5 euro a w weekendy osiągały zawrotną cenę 5 euro, do tego grzane wino, kupione u niewiernych i niebo w ustach pod mroźną chmurką w tloku i ścisku licznych uczestników Marché de Noël (cudne miśki http://www.plaisirsdhiver.be/) Do tej pory w metrze wiszą plakaty zachęcające do wakacji w Agadirze http://www.visitmorocco.com/. Znajomi już skorzystali - jednak dobra reklama dźwignią handlu - po kilku wizytach w owym namiocie, już w grudniu postawili stopy w Afryce, a my gnaliśmy przez zaspy do ojczyzny, jak zwykle powtarzając sobie, że to ostatnia zimowa wyprawa (ponad 20 godzin w aucie)



Aucun commentaire:

Enregistrer un commentaire