mardi 1 mars 2011

panos? nie, gajos ;)

tak mi w glowie siedzi po lunchu w kanapkarni panos na merode. caprese na cieplo bylo dosc tragiczne, gorace, i ze skorka pomidora zamiast pomidora, za to latte machiatto wysmienite. dosc cieple promienie pierwszego marcowego poludnia wylegly mnostwo osob na ulice i do barow. pod pacha reklamowka z najnowszymi makipierdolkami z DI i darmowym gatem z lotniska akompaniowaly ten moj quasi wiosenny lunchyk. w glowie mnostwo mysli po ostatnich odlotah i przylotach, gipsie, i wizycie u ciezko chorej kolezanki w szpitalu. w planach soczysta celebracja wiosny i lata, pikniki w parku, wyjazdy nad holenderskie wybrzeze, spacery, rowery lub przynajmniej skakanka na tarasie albo chociaz lektura przy otwartym oknie..

2 commentaires:

  1. Od jakiegoś czasu myślę o wizycie w Brukseli (to będzie moja pierwsza), ale po tym wpisie to na pewno się wybiorę :-)

    RépondreSupprimer